Tak się dobrze składa, że człowiek jest jednością ciała, psychiki i serca (duszy, ducha).
To, że człowiek nie jest tylko mechanizmem cielesnym, zarządzanym mózgiem, świadczą czynności, które wykonuje od swoich prapoczątków. Zachowania te nie występują u zwierząt, nawet tych najinteligentniejszych. Jakie są te pradawne świadome aktywności? To, na przykład, pochówek zmarłych z amuletami, pieniędzmi i innymi przedmiotami "przydatnymi w kolejnym życiu"; autorefleksja wyrażana w sztuce; ujawnianie "uczuć wyższych", takich jak miłość, przyjaźń, gotowość na najwyższe poświęcenie. To także różnorodne formy i tradycje życia religijnego.
Człowiek, jako jedyna istota żyjąca, posiada całkowicie wolną wolę, zdolną do swobodnego podejmowania decyzji, nawet wbrew naturalnym instynktom.
O duchowości człowieka świadczy również jego rozumienie, przeżywanie i wykorzystywanie w życiu praktycznym oraz abstraktach wyobraźni i zmysłów: prawdy, dobra i piękna.
Człowiek jest osobą dzięki swojej niepowtarzalnej duszy - wyodrębniającej go z "tłumu" i ubogacającej swoistą indywidualną doskonałością, podobieństwem do Stwórcy.
Można nie wierzyć w Boga. Nie można jednak wtedy wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie o początek człowieka - bytu przekraczającego materię, zarówno rozumowo jak i duchowo. Przy odrzuceniu Boga zawsze pozostanie niewyjaśniony początek człowieka. Człowiek bez początku nie widzi swojego horyzontu i popada w chaos egzystencjalny.
Bogactwo człowieka - indywidualnej osoby, tajemnica złożoności bytu ludzkiego i wszelkie szczęśliwe implikacje tego faktu, być może paradoksalnie, nie zapewniają automatycznie szczęścia człowiekowi.
Kluczem do zrozumienia samo-nie-wystarczalności człowieka w przeżywaniu prawdziwego szczęścia jest jego cel istnienia.
Skoro jest początek istnienia człowieka, to jest też i cel. Jeśli rozumna Istota - nieskończenie wyższa od człowieka - powołała go do istnienia, to, patrząc na samą choćby strukturę bytu ludzkiego, trudno zanegować przemyślaną celowość jego istnienia.
Celem życia człowieka jest najpierw dążenie, a później ostateczne zjednoczenie ze Stwórcą.
Jakkolwiek górnolotnie to brzmi - nie ma innego celu. I nie jest to jest bycie "częścią składową" Bytu Absolutnego, czy "częścią dopełniającą", chociaż forma ludzka wyciśnięta jest zupełnie w Absolucie.
Absolut to Absolut. Odrębne, wszechmogące Istnienie. Samowystarczalne. Nieskończone. Jedyne i niepodzielne. Jednocześnie to właśnie Bóg nadał każdemu człowiekowi formę wewnątrz siebie. Ukształtował każdego człowieka w swoim wnętrzu. Urodził każdego człowieka w swoim łonie. Obdarzając każdego człowieka wolną wolą, rozumem obdarzył go wolnością decydowania "po swojemu". Wiedząc przy tym, że nigdzie mu lepiej nie będzie, zaprosił go, do nieustannego życia w Jego wnętrzu, rozwijania się, doskonalenia aż do ostatecznego zjednoczenia z Nim.
Bóg przy tym nigdy nie przytłoczył rozumnego stworzenia swoją "absolutnością". Nigdy też nie pozostawił go samego, gdy uparcie odchodził od Niego. Z wielką miłością cierpliwie proponuje człowiekowi udział w Jego świętej boskiej sferze - nieskończonej, bez ograniczeń, bez bólu, w najwyższym możliwym szczęściu.
Człowiek bez ukierunkowania zgodnego ze swoim "zaprogramowaniem" nigdy nie będzie szczęśliwy. Samotny człowiek pozostanie zawsze wewnętrznie smutny, ograniczony i nie do końca rozwinięty. Poddany życiu niezgodnym z wewnętrzną "instrukcją obsługi" będzie zatracał swoją istotowość, człowieczeństwo. Nigdy w sobie samym nie odnajdzie pełni szczęścia. Nigdy nie odnajdzie kompletnego szczęścia w drugiej osobie, a tym bardziej w rzeczach materialnych.
Najbardziej niebezpieczne jest złudne samopoczucie szczęścia, które w istocie utrwala się w miarę kolejnych lat. To już w zasadzie początki piekła na ziemi, choć jeszcze takiego łagodnego. Piekło utrwalone siłą wielu powtarzanych decyzji będzie jeszcze gorsze. Tam, oprócz zmysłowych cierpień, dojdzie jasne i zupełne zrozumienie swojej osobowości - bytu "wpisanego" w serce Stwórcy. I będzie za późno na powrót do serca Stwórcy.
Dopóki jednak trwa życie konkretnego człowieka, nie opuszcza go szansa na zmianę kierunku całego życia, zasmakowanie prawdziwego szczęścia i trwanie w nim. Doskonały Absolut zasłonił swoją "absolutność" by być dla swojego dziecka najlepszym Ojcem i najczulszą Matką, z gorącą i jedyną miłością. Jego miłość - często odrzucana - cierpi i czeka bardzo cierpliwie na każde swoje ukochane stworzenie.
To, że człowiek nie jest tylko mechanizmem cielesnym, zarządzanym mózgiem, świadczą czynności, które wykonuje od swoich prapoczątków. Zachowania te nie występują u zwierząt, nawet tych najinteligentniejszych. Jakie są te pradawne świadome aktywności? To, na przykład, pochówek zmarłych z amuletami, pieniędzmi i innymi przedmiotami "przydatnymi w kolejnym życiu"; autorefleksja wyrażana w sztuce; ujawnianie "uczuć wyższych", takich jak miłość, przyjaźń, gotowość na najwyższe poświęcenie. To także różnorodne formy i tradycje życia religijnego.
Człowiek, jako jedyna istota żyjąca, posiada całkowicie wolną wolę, zdolną do swobodnego podejmowania decyzji, nawet wbrew naturalnym instynktom.
O duchowości człowieka świadczy również jego rozumienie, przeżywanie i wykorzystywanie w życiu praktycznym oraz abstraktach wyobraźni i zmysłów: prawdy, dobra i piękna.
Człowiek jest osobą dzięki swojej niepowtarzalnej duszy - wyodrębniającej go z "tłumu" i ubogacającej swoistą indywidualną doskonałością, podobieństwem do Stwórcy.
Można nie wierzyć w Boga. Nie można jednak wtedy wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie o początek człowieka - bytu przekraczającego materię, zarówno rozumowo jak i duchowo. Przy odrzuceniu Boga zawsze pozostanie niewyjaśniony początek człowieka. Człowiek bez początku nie widzi swojego horyzontu i popada w chaos egzystencjalny.
Bogactwo człowieka - indywidualnej osoby, tajemnica złożoności bytu ludzkiego i wszelkie szczęśliwe implikacje tego faktu, być może paradoksalnie, nie zapewniają automatycznie szczęścia człowiekowi.
Kluczem do zrozumienia samo-nie-wystarczalności człowieka w przeżywaniu prawdziwego szczęścia jest jego cel istnienia.
Skoro jest początek istnienia człowieka, to jest też i cel. Jeśli rozumna Istota - nieskończenie wyższa od człowieka - powołała go do istnienia, to, patrząc na samą choćby strukturę bytu ludzkiego, trudno zanegować przemyślaną celowość jego istnienia.
Celem życia człowieka jest najpierw dążenie, a później ostateczne zjednoczenie ze Stwórcą.
Jakkolwiek górnolotnie to brzmi - nie ma innego celu. I nie jest to jest bycie "częścią składową" Bytu Absolutnego, czy "częścią dopełniającą", chociaż forma ludzka wyciśnięta jest zupełnie w Absolucie.
Absolut to Absolut. Odrębne, wszechmogące Istnienie. Samowystarczalne. Nieskończone. Jedyne i niepodzielne. Jednocześnie to właśnie Bóg nadał każdemu człowiekowi formę wewnątrz siebie. Ukształtował każdego człowieka w swoim wnętrzu. Urodził każdego człowieka w swoim łonie. Obdarzając każdego człowieka wolną wolą, rozumem obdarzył go wolnością decydowania "po swojemu". Wiedząc przy tym, że nigdzie mu lepiej nie będzie, zaprosił go, do nieustannego życia w Jego wnętrzu, rozwijania się, doskonalenia aż do ostatecznego zjednoczenia z Nim.
Bóg przy tym nigdy nie przytłoczył rozumnego stworzenia swoją "absolutnością". Nigdy też nie pozostawił go samego, gdy uparcie odchodził od Niego. Z wielką miłością cierpliwie proponuje człowiekowi udział w Jego świętej boskiej sferze - nieskończonej, bez ograniczeń, bez bólu, w najwyższym możliwym szczęściu.
Człowiek bez ukierunkowania zgodnego ze swoim "zaprogramowaniem" nigdy nie będzie szczęśliwy. Samotny człowiek pozostanie zawsze wewnętrznie smutny, ograniczony i nie do końca rozwinięty. Poddany życiu niezgodnym z wewnętrzną "instrukcją obsługi" będzie zatracał swoją istotowość, człowieczeństwo. Nigdy w sobie samym nie odnajdzie pełni szczęścia. Nigdy nie odnajdzie kompletnego szczęścia w drugiej osobie, a tym bardziej w rzeczach materialnych.
Najbardziej niebezpieczne jest złudne samopoczucie szczęścia, które w istocie utrwala się w miarę kolejnych lat. To już w zasadzie początki piekła na ziemi, choć jeszcze takiego łagodnego. Piekło utrwalone siłą wielu powtarzanych decyzji będzie jeszcze gorsze. Tam, oprócz zmysłowych cierpień, dojdzie jasne i zupełne zrozumienie swojej osobowości - bytu "wpisanego" w serce Stwórcy. I będzie za późno na powrót do serca Stwórcy.
Dopóki jednak trwa życie konkretnego człowieka, nie opuszcza go szansa na zmianę kierunku całego życia, zasmakowanie prawdziwego szczęścia i trwanie w nim. Doskonały Absolut zasłonił swoją "absolutność" by być dla swojego dziecka najlepszym Ojcem i najczulszą Matką, z gorącą i jedyną miłością. Jego miłość - często odrzucana - cierpi i czeka bardzo cierpliwie na każde swoje ukochane stworzenie.
Komentarze