Michał i Zbigniew - w ślad za Jezusem

Franciszkanie konwentualni bł. Ojciec Zbigniew Strzałkowski (z lewej strony) i bł. ojciec Michał Tomaszek



    1991 rok - Michał i Zbigniew - franciszkanie - obaj strzałem w tył głowy giną męczeńską śmiercią. Pueblo Viejo (Peru).

   Można powiedzieć, że nic nadzwyczajnego nie ma w tym, że giną misjonarze w Peru w czasach niespokojnej ekspansji komunistycznej rewolty. Jednak te przewidywalne okoliczności tragedii splatają się z cudownymi podobieństwami do historii Jezusa.

Przenieśmy się w tamte czasy...

    W Peru działa Świetlisty Szlak, zbrojna organizacja komunistyczna. Jej założyciel (Abimael Guzman) zleca zabicie misjonarzy działających w Pariacoto.
   
    Ojcowie Tomasz i Michał dowiadują się o zagrożeniu. 9 sierpnia siostra zakonna (Berta Hernandez) ostrzega kapłanów przed terrorystami, którzy wjechali do miasta. Ojcowie jednak spokojnie odprawiają dalej Mszę Świętą. Zbigniew wygłosił ostatnie kazanie... o miłości i pokoju. Droga do śmierci rozpoczęła się od Ostatniej Wieczerzy.

     Po Eucharystii uzbrojeni przybysze rozkazują, aby stawili się przed nimi wszyscy księża z klasztoru. Ojcowie oznajmiają, że księżmi są tylko oni dwaj, tym samym ocalili życie dwóch pozostałych chłopaków - początkujących zakonników. Dokładnie tak, jak uczynił Jezus w momencie pojmania: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» (J 18,8).


    Dzięki siostrze zakonnej, która została wyrzucona z pędzącego samochodu, wiemy, że o. Michał powiedział do jednego z terrorystów: "Przyjacielu, jeśli popełniliśmy błąd, powiedz nam jaki". Podobnie odparł Jezus krzywdzicielowi: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" (J 18,23).

   Zamordowani kapłani zostali zdradzeni przez pomocnika, któremu ufali - jak Chrystus Judaszowi. Giovanni przekazał uzbrojonej grupie wszystkie szczegóły o dogodnym czasie i miejscu pojmania misjonarzy.

   O tym, że była to śmierć męczeńska, wiemy dzięki kluczowemu wydarzeniu. Do odwiedzającego więzienie biskupa Luisa Bambarena podszedł odsiadujący dożywotni wyrok Guzman. Były wykładowca ideologii komunistycznej, skruszony, przyznał się do zlecenia zabójstwa - jak sam stwierdził - z nienawiści do religii. Wiara i nauka chrześcijańska zagrażała szerzonej wśród ubogich ludzi filozofii marksistowskiej.

   W grudniu 2015r. ojcowie zostali ogłoszeni pierwszymi błogosławionymi polskimi męczennikami - misjonarzami.

   Wyniesieni na ołtarze franciszkanie uczą nas świętości rodzącej się w zwyczajnej codzienności. Jak wiemy z krótkich biografii, misjonarze zajmowali się standardowymi pracami: katechezą, wspólną modlitwą, opieką nad chorymi. Nie objawienia, ekstazy, stygmaty, spektakularne cuda, ale mrówcza wytrwała pogoda ducha, spokojne dzielenie się wiarą, tam gdzie trzeba, przyniosły niebieski sukces.

   W kazaniu podczas Mszy Św. beatyfikacyjnej kard. Angelo Amato najlepiej podsumował sens męczeńskiej śmierci: "Miłość jest prawdziwym świetlistym szlakiem, który przynosi życie, a nie śmierć, rodzi pokój, a nie wojnę, tworzy braterstwo, a nie podziały." 

   Na podstawie: "Szlak do nieba" (http://kosciol.wiara.pl/doc/2883330.Szlak-do-nieba)

Ojcowie Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski oraz włoski ksiądz Alessandro Dordi zostali uroczyście ogłoszeni błogosławionymi w w Chimbote (Peru) 6 grudnia 2015r.